Czym jest „Piractwo nasienne”?

Kancelaria Radcy Prawnego
Paweł Janicki

Czym jest „Piractwo nasienne”?


Gdy słyszymy, że kogoś nazywa się piratem, czasami kojarzymy go z człowiekiem podejrzanego fachu, w przepasce na oku i papugą na ramieniu, a czasami z osobą nielegalnie kopiującą muzykę i gry komputerowe. Rolnikom nazwanie kogoś piratem może się natomiast kojarzyć z tzw. Piractwem nasiennym. Tak szanowni czytelnicy – piractwo zdarza się i jest ścigane także na polach uprawnych. Mijając złote łany zbóż możemy nawet nie wiedzieć, iż dochodzi do łamania prawa własności intelektualnej.

Czym jest zatem „piractwo nasienne”? Jeśli hodowca opracuje nową odmianę rośliny, ma prawo do objęcia jej ochroną prawną o charakterze wyłącznym – podstawą prawną jest ustawa z dnia 26 czerwca 2003 r. o ochronie prawnej odmian roślin (Dz.U.2003 r. nr 137, poz. 1300). Hodowca nabywa wyłączne prawo do wytwarzania, przygotowania do rozmnażania, rozmnażania, oferowania, sprzedaży, innych form zbycia, importu i eksportu oraz przechowania materiału siewnego swojej odmiany rośliny. Brzmi znajomo? Zakres uprawnień przypomina te wynikające z praw autorskich.

W praktyce oznacza to, że wysiew, rozmnażanie, czy handel nasionami rośliny, której odmiana pozostaje pod ochroną prawną wymaga zawarcia umowy licencyjnej z właścicielem praw i wniesienia z tego tytułu opłaty licencyjnej – tak samo jak w prawie autorskim. Brak umowy i opłaty licencyjnej rodzi odpowiedzialność cywilną i karną i de facto prowadzi nas do „piractwa nasiennego”.

Istnieją dwa zasadnicze przypadki, w których można wysiewać chronioną roślinę bez zawierania odrębnej umowy. Wysiew jest możliwy w przypadku zakupu tzw. Materiału kwalifikowanego z firm hodowlano – nasiennych, czyli chronionej odmiany nasion, w których cenę już wliczono opłatę licencyjną. Ponadto istnieje także tzw. Odstępstwo rolne. – rolnik może wysiać pole ponownie nasionami pochodzącymi z własnej uprawy odmiany chronionej, bez pisemnej umowy z właścicielem praw. Zmuszony jest jednak do wniesienia opłaty licencyjnej w wysokości 50% za każdy wysiany kilogram nasion. Odstępstwo rolne nie dotyczy małych rolników, tj. takich, których gospodarstwa mają poniżej 10 ha (sadzenie ziemniaków) lub niżej 25 ha (inne rośliny rolnicze). Odstępstwo rolne, choć w zamiarach ustawodawcy miało stanowić przywilej dla rolników, jest przez nich postrzegane dziś jako istotne obciążenie, a nawet „haracz” dla dużych hodowców.

Opłatę wnosi się na rzecz Agencji Nasiennej lub bezpośrednio do właściciela praw. W tym miejscu warto wspomnieć, iż Agencja Nasienna jest spółką prawa handlowego z siedzibą w Lesznie. Zrzesza ona hodowców roślin, ale nie ma charakteru urzędu państwowego i nie podlega ona ministerstwom, mimo iż nazwa może być myląca. Działa ona także jedynie na rzecz zrzeszonych w niej hodowców. Egzekucja praw hodowców odbywa się więc na drodze cywilnej przed sądem, nie na drodze administracyjnej. Uprawnienia hodowców pozwalają jednak na kontrolowanie rolników w zakresie uprawianych odmian roślin, co rodzi od lat duże napięcia między stronami. Wspomniana wyżej ustawa dała bowiem hodowcom prawo do sprawdzania upraw, nawet bez nakazu prokuratury, gdyż rolnik ma obowiązek prawny udzielenia wszelkich danych i informacji, a nawet udostępnienia własnej infrastruktury. Uprawnień takich nie posiadają nawet kontrolerzy organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi.

Paweł Janicki
Radca prawny
LL.M.

Więcej wpisów... przejdź dalej